Jeśli ktoś stawia dom w typowym stylu dworkowym, lubuje się w klimatach głęboko rustykalnych lub na przykład odnawia jakiś stary budynek utrzymany w stylistyce klasycznej, czasami nie ma innego wyjścia – musi zdecydować się na takie poszatkowane okna, aby nie odbiegać od designu epoki. W innych sytuacjach szprosy nie mają zwykle większego uzasadnienia. Funkcje konstrukcyjne, które kiedyś pełniły szczebliny, zastępują dziś nowoczesne technologie szklenia i mocne profile aluminiowe, a trendy we współczesnej estetyce okien idą w przeciwnym kierunku – w stronę dużych, gładkich tafli szkła.

Podział okna szprosami pomniejsza je optycznie

Niektórzy uważają, że to czyni wnętrze bardziej przytulnym. Być może niekiedy rzeczywiście tak jest, ale przytulność łatwo osiągnąć innymi środkami, bez potrzeby borykania się z licznymi wadami szprosów. Duże przeszklenia mogą bez podziałów wyglądać bardziej lub mniej przytulnie, w zależności od barwy profilu, rodzaju szkła, odpowiedniej aranżacji takiego okna, a nawet widoku za szybą.

Fot. OknoPlus / HomeKONCEPT

Gęsto drapowane zasłony z mięsistego materiału (najlepiej w ciepłym kolorze) sprawdzają się w tym przypadku bardzo dobrze – podobnie jak rzymskie rolety. Otulając duże okna, dodają one wnętrzu przytulności. Optyczny podział przeszklenia, aby wydawało się nieco mniejsze i „przyjaźniejsze”, zapewniają także żaluzje. Jeśli są drewniane i z szerokimi lamelami – efekt „pomniejszenia” i „ocieplenia” gwarantowany, a dodatkowo jest jeszcze ochrona przed rażącym słońcem i zapewnienie domownikom prywatności. Żadne szprosy tyle nie dają.

Fot. OknoPlus / HomeKONCEPT

Przytulności wnętrzu z dużymi oknami dodają też odpowiednio dobrane profile – ich jasne, ciepłe, drewnopodobne kolory sprawiają, że okno zawsze wygląda naturalnie i przytulnie. Dodając do tego zieleń widoczną za szybą, zyskuje się efekt niezwykle przyjaznego otoczenia.

Poszatkowana szyba „kradnie” światło i ciepło

To prawda. O ile na pogorszenie parametrów termoizolacyjnych okna (o kilka do nawet kilkunastu procent) wpływają przede wszystkim tak zwane szprosy konstrukcyjne, czyli szczebliny łączące poszczególne fragmenty szyby ze sobą (szprosy wewnątrzszybowe prawie wcale, a naklejane i nakładane – w ogóle), o tyle światło zabiera każde z tych rozwiązań. To wyjątkowo niekorzystna cecha i nieekonomiczne oraz – co dziś bardzo istotne – nieekologicznie podejście do budownictwa. Projektanci współczesnych okien robią wszystko, aby maksymalnie wykorzystywać światło naturalne i energię cieplną słońca, co realnie zmniejsza konieczność doświetlania i dogrzewania wnętrz, wpływając tym samym na mniejsze rachunki i ochronę środowiska (patrz okno Reveal z Uw = 0,7). Nieodpowiedzialnym wydaje się w tej sytuacji inwestowanie w okna, które znacznie pogarszają wyniki energooszczędności jedynie w imię… dekoracyjnego efektu.

Szprosy to więcej „zachodu” z utrzymaniem czystości

Jeśli ktoś jeszcze nie czuje bezzasadności stosowania dziś szprosów w oknach, może przekonać go argument czysto praktyczny, a mianowicie mycie okien. W przypadku przeszkleń XXL stosuje się różnego rodzaju samoczyszczące powłoki (jak Bioclean w OknoPlus, dzięki której deszcz spłukuje z szyby zabrudzenia, nie pozostawiając nieestetycznych smug), a nawet jeśli nie, to z myciem szyb takiego formatu doskonale radzą sobie myjki – roboty. Okno z tradycyjnymi szprosami w zasadzie wyklucza takie nowoczesne rozwiązania, a dodatkowo wymaga znacznie więcej troski. Szprosowanie (z wyjątkiem międzyszybowego) powoduje, że okna szybciej się brudzą i potrzebują częstszego mycia. Brud nie spływa z deszczem po szybkie tylko odkłada się na szprosach, szybko tam narastając.

Szprosowane okna są dość drogą „zabawą”

I na koniec – cena. No nie jest różowo w tym temacie. Szprosy w oknie zawsze podnoszą jego cenę – o ile? To zależy od wielkości okna, liczby pól, na które jest ono dzielone, rodzaju szprosów, a nawet ich kształtu. Biorąc pod uwagę fakt, że szprosuje się zwykle okna większych rozmiarów, cena może podskoczyć nawet o kwotę czterocyfrową. Czy rzecz jest tego warta? To już indywidualna decyzja inwestora. Można postawić na najtańsze rozwiązania typu szprosy samoprzylepne. Mają tę „zaletę”, że prawdopodobnie da się je w miarę łatwo w razie czego usunąć, ale za to taką wadę, że trzeba je będzie zdejmować najpewniej dość szybko bo się odkształcą w słońcu. Czy nie szkoda zatem psuć perfekcyjnego designu wielkiej tafli szkła? Zdecydowanie szkoda!

Fot. OknoPlus

A co mówią trendy?

Prawdziwe szprosy (a nie tylko ich imitacje) są bardzo charakterystyczne, bywają swojskie, industrialne albo eleganckie – zawsze są stylowe i przykuwają uwagę, ale obecnie w trendzie jest coś zupełnie innego. Okno ma być funkcjonalne, komfortowe w obsłudze i niemalże „niewidoczne” (jak Reveal Hide z ukrytym skrzydłem). Ma niezauważalnie łączyć wnętrze z zewnętrzem, a nie je dekoracyjnie oddzielać. Liczy się rozmiar, ale i minimalistyczny design. Szprosowanie idzie natomiast w zupełnie innym kierunku, należy je zatem stosować tylko w rzeczywiście uzasadnionych architektonicznie przypadkach. – Tomasz Grabka, OknoPlus

Fot. OknoPlus

30-444 Kraków - Libertów, ul. Zgodna 55, woj. mazowieckie
tel. 12 27 75 700,