Na pozór funkcjonalne i estetyczne zaprojektowanie i zagospodarowanie przestrzeni wokół domu, czy na balkonie, wydaje się skomplikowane. Tymczasem ogród to przedłużenie lokalu mieszkalnego, gdzie starannie dobrane rośliny stworzą atmosferę w naszym „zielonym kąciku”. Rozważne rozplanowanie zielonej przestrzeni, a następnie nasadzeń jest równie istotne dla naszego komfortu, jak aranżacja samego mieszkania. Jeśli zaś nie czujemy się na siłach, aby samemu „zabawić się” w architekta zieleni, to możemy skorzystać z profesjonalnej pomocy czy doświadczeń praktyków ogrodnictwa. Specjalnie dla czytelników naszego portalu, prezentujemy miejski przydomowy ogród śródziemnomorski pani Barbary Daleckiej-Constantinidi, w którym niezamierzenie odkryła ona filozofię hygge. Mamy nadzieję, że zainspirujemy czytelników do tworzenia własnych zielonych stref relaksu.
Rozmowa z klientką Gospodarstwa Ogrodniczego Elżbiety i Zbigniewa Bilskich, pasjonatką i kolekcjonerką roślin.
Lider Budowlany: Jak zaczęła się historia Pani ogrodu?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Pomysł z ogrodem zaczął się od kupki niezgrabionych liści na małym podwórku wynajętego mieszkanka na parterze, niedaleko centrum Aten. Pomyślałam, że o wiele przyjemniej przy takiej słonecznej i ciepłej pogodzie, która trwa tutaj przez prawie 8 miesięcy w roku, będzie mi czytać czy pić poranną kawę właśnie w ogrodzie. Uprzątnęłam więc liście i zasadziłam pierwsze rośliny – niewymagające i kochające słońce pacioreczniki (kanny), a kiedy zabrakło miejsca w altance, zaczęłam gromadzić rośliny w różnych pojemnikach. Podczas dwóch późniejszych przeprowadzek najęłam osobną ciężarówkę do przewiezienia stale powiększającej się kolekcji roślin, których dziś mam około 90 różnych gatunków.
Lider Budowlany: To imponująca kolekcja! Czy posługiwała się Pani jakimś kluczem doboru roślin lub schematem aranżacji ogrodów? A może to projekt autorski?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Tak, to mój własny projekt, który dojrzewał we mnie i ewoluował stopniowo w mojej przestrzeni przydomowej. Nie posługiwałam się określonym kluczem, chociaż w prezencie od siostry dostałam książkę o feng shui w ogrodzie. Było tu zbyt wiele ograniczeń, jak na skromny metraż mojego „zielonego salonu” i kolekcjonerską pasję. Zresztą preferuję klimat „babcinego ogrodu” bez idealnego ładu, ale za to jest w nim przytulnie, swojsko i kolorowo.
Lider Budowlany: Czy taki właśnie był ogród Pani dzieciństwa?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Wychowałam się w mieście, w domu z ogrodem, należącym do moich Dziadków. Pamiętam cztery pory roku – zarówno w ogrodzie, jak i w kuchni. Dziadkowie mieli bogaty warzywniak i mnóstwo kwiatów: piwonii, dalii, róży, irysów czy nasturcji. Był nawet niewielki sad z jabłoniami, gruszami, śliwami i wiśniami. Podczas ładnej pogody godzinami bawiłam się z psem w ogrodzie lub czytałam tam książki. Kiedy w liceum trafiłam do blokowiska, a następnie na studiach do jeszcze większego blokowiska, w Warszawie, czułam się tam „osaczona” przez cementowe ściany. Podjęłam nawet próbę hodowli róż i dalii na VIII piętrze w centrum stolicy, do czasu, kiedy spółdzielnia poprosiła mnie o usunięcie roślin z powodu remontu elewacji. Krótko potem zamieszkałam na stałe w Atenach. Do wcześniejszej fascynacji kulturą, historią i kuchnią śródziemnomorską, doszło zauroczenie tutejszą florą, której bogactwo wynika z łagodniejszego klimatu względem Polski – dla przykładu: w Grecji jest ponad 600 gatunków roślin endemicznych, a w Polsce zaledwie kilkanaście.
Lider Budowlany: Ogród Dziadków musi przywoływać piękne wspomnienia. Czy udało się odtworzyć tę atmosferę we własnym ogrodzie w Atenach?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Myślę, że tak. To moje miejsce wypoczynku, inspiracji, powód do dumy, ale przede wszystkim kącik „ogrodowej magii” celebrowanej z rodziną i przyjaciółmi. A z bardziej praktycznego punktu widzenia, to aranżując ogród i werandę chciałam nie tylko „przywołać” klimat ogrodu moich Dziadków, ale „odciąć” się od betonowej miejskiej zabudowy; zapewnić naturalną termoizolację pomieszczeń wewnątrz domu poprzez np. róże pnące na ścianie garderoby, a także stworzyć „zielony salon” na zewnątrz, w którym będziemy mogli się zrelaksować. Przy okazji odkryłam w sobie pasję kolekcjonerską, więc stale poszukuję interesujących okazów do ogrodu – fantazję mam nieskończoną, tylko finanse oraz przestrzeń w ogrodzie mnie „hamują”. Tym sposobem owocem moich poszukiwań były ciekawe odmiany roślin w przystępnych cenach w Gospodarstwie Ogrodniczym Elżbiety i Zbigniewa Bilskich ze Skierniewic. Ku mojemu zadowoleniu ich sadzonki, kłącza i byliny okazały się, tak wysokiej jakości, że nawet wielodniowe podróże kurierem przez Europę im nie zaszkodziły. Udało mi się nawet rozmnożyć niektóre rośliny, dzieląc się sadzonkami z rodziną i przyjaciółmi.
Lider Budowlany: Sprawdzony i rzetelny dostawca roślin to pomocny partner dla każdego ogrodnika. Jednak skąd wiedziała Pani jakich roślin poszukiwać? Jak je dobierać, żeby było przytulnie i jednocześnie wszystko komponowało się w harmonijną całość?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Kobieca intuicja? Tak jak wspomniałam – feng shui zupełnie mi nie wyszło. Skończyło się na lekturze. Praktyka okazała się dla mnie zbyt rygorystyczna, a wielkość i położenie mojego ogrodu uniemożliwiały mi aranżację zgodną z zasadami feng shui. W moim ogrodzie panuje za duży galimatias i miks kolorów. Studiując w książkach historię ogrodów, wertując czasopisma i przeglądając strony internetowe, stale wzbogacam moją wiedzę ogrodniczą, a potem wprowadzam w życie za pomocą łopatki i rękawic ogrodowych. Zresztą tak właśnie niezamierzenie odkryłam hygge w ogrodzie, tworząc moją małą oazę radości i spokoju, którą chętnie dzielę się z rodziną i przyjaciółmi. O doborze roślin z przyjemnością rozmawiam z innymi pasjonatami i profesjonalistami ogrodów, jak Państwo Elżbieta i Zbigniew Bilscy ze Skierniewic, którzy doradzają mi przy wyborze i pielęgnacji roślin w mojej przestrzeni ogrodowej hygge.
Lider Budowlany: Co za sobą niesie pojęcie „hygge”? Jak taka aranżacja przestrzeni wygląda w praktyce?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Hygge, to duński pomysł na bycie szczęśliwym i czerpanie przyjemności z małych rzeczy na co dzień np. filiżanka aromatycznej kawy przy stoliku w zielonym przytulnym ogródku przydomowym. Nie skupiamy się na dobrach materialnych, ale przeżywaniu każdej chwili, na doświadczaniu jej i czerpaniu z niej. To szczęście, kryjące się w małych przyjemnościach, bo hygge oznacza „przytulność”, ale także bezpieczeństwo, ognisko domowe, intymną wspólnotę czy komfort bycia ze sobą i innymi, filozofię oraz pewnego rodzaju rytuał.
Lider Budowlany: A jak przekłada się to na filozofię ogrodu?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Ogród to źródło przyjemnych doświadczeń wizualnych i zapachowych, nawet przez cały rok (przy odrobinie pracy). To nasz mini ekosystem, który kreujemy, żeby czerpać przyjemność z jego tworzenia i pielęgnacji oraz regenerować się w nim poprzez kontakt z przyrodą. Ponadto hygge nie ogranicza naszej kreatywności sztywnymi zasadami, jak fen shui i pozwala nam się samorealizować oraz relaksować na każdej wykreowanej przez nas przestrzeni; niezależnie od jej wielkości czy położenia.
Widok z tarasu na dachu na podwórka przed remontem. © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Lider Budowlany: Jak stworzyć swoje hygge w ogrodzie?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Spraw, żeby było przytulnie. Zadbaj o widok z domu na zewnątrz. Doceń piękno małych detali w ogrodowej aranżacji, np. skorupy kuchennych talerzy będą idealną mozaiką na ogrodowym stoliku kawowym! Wprowadź pachnące kwiaty – szczególnie te kwitnące w zimie czy wczesną wiosną; ostatecznie rośliny zimozielone czy chociaż bukiet do wazonu. Pamiętaj o świecach, które tworzą atmosferę. Odkrywaj nowe sposoby cieszenia się zielonym kącikiem na zewnątrz – grillowanie, prasówka, spotkanie z przyjaciółmi na lampkę wina, romantyczna kolacja przy świecach czy zabawa z pupilem. Wykorzystaj słońce – zwłaszcza zimą! Oczywiście przy zagospodarowaniu ogrodu musimy pamiętać, gdzie on się znajduje (strefa klimatyczna, rejon np. górski czy nad morzem), jaką mamy glebę (lekką, piaszczystą, kwaśną) i wreszcie, jakie jest nasłonecznienie.
I pamiętajmy: rzeczy mogą ułatwiać hygge, ale go nie tworzą – sami tworzymy nasze hygge. Dom, ogród, pracownia… hygge może pojawić się właściwie wszędzie.
Widok z okna na malowniczą uliczkę na wyspie Skyros. © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Lider Budowlany: Rozwija Pani swoją roślinną kolekcję od ponad 10 lat. To już chyba trzecia przeprowadzka i kolejny remont?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Tak, w 2011 roku przeprowadziliśmy się do rodzinnego domu męża nad morzem. My na parterze, a teściowa, podzielająca mogą pasję ogrodniczą, na pierwszym piętrze. Parter wymagał gruntownego remontu, który ze względów finansowych i logistycznych trwał z przerwami prawie 5 lat. Postanowiliśmy też diametralnie zmienić podwórko. Chcieliśmy mieć nasz „zielony salon” na zewnątrz. Otoczeni kamienicami stopniowo zmienialiśmy miejskie betonowe podwórko w oazę zieleni, aby móc korzystać z niego podczas zabaw z psem, prasówki czy grilla. Najpierw dobudowaliśmy do domu niewielką otwartą werandę na parterze; potem wyburzyliśmy jedno pomieszczenie, które nie nadawało się do remontu i przedzielało podwórko na dwie części. Na jego miejsce powstała garderoba, a podwórka zostały połączone po uprzednim wyrównaniu poziomów. Wybudowaliśmy też perymetrycznie 4 duże altany i 5 średnich, pozostawiając wolne miejsce na środku na część jadalno-rekreacyjną. Na czas remontu kolekcja roślin trafiła na taras na dachu.
fot. 1. Wyburzanie; fundamenty garderoby; wyrównanie poziomu podwórek. / fot. 2. Fundamenty garderoby; wyrównanie poziomu podwórek. © Barbara Dalecka-Constantinidi.
fot. 1. Budowanie altan. / fot. 2. Budowa altany składającej się z trzech pojemników. © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Lider Budowlany: Zakończenie większych prac remontowych pozwoliło na odpowiednią aranżację ogrodu i zapewne nabycie nowych roślin?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Tak, dzięki remontowi mogłam „wymyślić” aranżację przestrzenną mojego ogrodu praktycznie od zera na około 100 m2 i przy wykorzystaniu posiadanych już roślin, a później planować dodatkowe nasadzenia. Zaczęłam od przesadzania roślin z pojemników do altan, dokupiłam ciekawe okazy i zatrzymałam ozdobne gliniane dzbany i donice z wyspy Sifnos (archipelag Cyklad). Posłużyły one jako dodatkowa ozdoba ogrodu oraz pojemniki dla niektórych okazów roślin (drzewko oliwkowe, solanum, kuflik, cestrum nocne, russelia, mylin amerykański; Budleja Dawida, zwana dawniej omżynem czy jaśminowce i hibiskusy). Łączenie roślin, tak aby powstały zielone i kolorowe kompozycje w stylu angielskiego ogrodu, było dla mnie wyzwaniem, ale także przyjemnością. Dziś po 2 latach, od ukończenia prac budowlanych w ogrodzie, mogę się cieszyć pierwszymi efektami, m.in. altaną z ponad 2-metrowymi oleandrami, wyglądającą dekoracyjnie na tle kamiennej ściany oraz znajdującą się obok altaną z czereśniami, pod którymi hoduję poziomki i maliny, żurawiny oraz miniaturowe drzewko granatu. W wykuszu nad altaną mam donice z różnymi odmianami krzewuszek i pigwowców. Pobliską ścianę pokryliśmy pergolą, po której wspinają się wiciokrzewy, powojnik „Multi Blue” i niebieski ołownik. W altanie obok hoduję kolorowe pacioreczniki (między innymi odmiany: Stutgart, Red King Humbert, Louis Cottin czy Cleopatra). Obok pacioreczników posadziłam dalie (dekoracyjne, strzępiaste i pomponowe), a obramowanie altanki tworzy lantana, gaura, rozmaryn i lawenda. Wszystkie te rośliny nie lubią zbyt obfitego podlewania i kochają słońce.
Stolik kawowy w ogrodzie na tle 6-metrowej bugenwilli, malw i kolekcji irysów bródkowych. © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Lider Budowlany: Jedna z altan to oaza dla roślin lubiących półcień?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Owszem, altana obok jest w połowie zacieniona, dlatego hoduję tu różne odmiany bzów, kolkowicję, niezwykle aromatyczny osmantus oraz żylistki, pomiędzy którymi doskonale odnalazły się chryzantemy, orliki, pysznogłówki, żurawki, jarzmianka oraz irysy holenderskie i kalie (cantedeskia). Krzewy na zimę tracą liście, przez co cebulki mają wtedy więcej światła. Kwitną one wczesną wiosną i sprawiają, że altana jest kolorowa, zanim jeszcze pojawią się pąki na krzewach. W lato ocienione przez krzewy rozrastają się chryzantemy, kwitnące do późnej jesieni, kiedy pozostałe rośliny przechodzą już powoli w stan spoczynku zimowego (w tutejszym klimacie chryzantemy są roślinami wieloletnimi, ale w Polsce można dostać odmiany mrozoodporne). Obramowanie tej altany to kolorowe stokrotki afrykańskie (osteospermum), niezapominajki, cynie, kosmosy, iksje, frezje i zefiranty.
Altana w półcieniu (bzy, żylistek i chryzantemy w altanie oraz wiciokrzewy pnące się po pergoli). © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Lider Budowlany: Proszę nam też opowiedzieć o przydomowym rozarium.
Barbara Dalecka-Constantinidi: Altana z różami jest największa. Przy samej ścianie na pergolach wspinają się róże pnące – najciekawsza odmiana to pochodząca z Chin bezkolcowa bladożółta odmiana introdukowana w 1824 roku w Anglii „Rosa banksiae Lutea” i nowowprowadzona odmiana „niebieskiej” róży „Blue Border”. Pomiędzy nimi znajdują się odmiany piwonii ogrodowych i ITOH – jest to chyba najstarszy kwiat hodowany w ogrodach i najbardziej długowieczny, stosunkowo zresztą mało wymagający w uprawie. Wystrzelają tu także prawie na 3 metry malwy. Udało mi się takie połączenie dzięki odpowiedniemu Ph gleby. W pozostałych rzędach są posadzone róże historyczne, herbaciane, wielokwiatowe i parkowe. Najbardziej jednak dumna jestem z mojej kolekcji róż nostalgicznych Tantau – np. jedne z moich ulubionych to „Augusta Luise” i „Albrecht Dürer Rose”, a także romantycznych angielskich. Przestrzeń pomiędzy krzewami róż zagospodarowałam liliowcami, które doskonale się w takim zestawieniu czują; ich dekoracyjne liście wypełniają przestrzeń w oczekiwaniu na wzrost i kwitnienie posadzonych tu lilii drzewiastych i trąbkowych. Obramowanie altany stanowią tu irysy japońskie oraz goździki ogrodowe i brodate, a także malownicze floksy. Ponadto przy tej altanie mam ozdobne dzbany z 20 odmianami irysów, głównie tzw. bródkowe, chociaż ostatnio zakupiłam też irysy luizjańskie oraz syberyjskie.
fot. 1. Róża wielokwiatowa (tzw. Floribunda) „Heimatmelodie” (Tantau 2000) i lilia trąbkowa „Regale Album”. / fot. 2. Róże: wielokwiatowa (tzw. Floribunda) „Heimatmelodie” (Tantau 2000) i parkowa „Deep Impression” (Tantau 2008); w tle róża wielokwiatowa „Rhapsody in Blue” (Cowlishaw 2003), romantyczna „Chocolat a l’ Orange” i herbaciana „Royal Copenhagen” (Olesen 1994) oraz lilia trąbkowa „Regale Album”. / fot. 3. Miniaturowa róża pienna (z odmian do patio) „Biedermeier” (Tantau 2004). © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Lider Budowlany: W ogrodzie znajduje się jeszcze jedna dość specyficzna altana?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Tak, to prawda. Kolejna altana zaprojektowana została jako 3 złączone ze sobą oddzielne pojemniki, ze względu na zróżnicowane wymagania roślin, jeśli chodzi o podlewanie. W najwyższym pojemniku króluje żółta datura drzewiasta (Brugmansja; mam też w dużej donicy fioletową daturę) przyozdobiona nasturcjami – wilgotne podłoże. W niższym pojemniku hoduję drzewko cytrynowe w połączeniu z czerwoną dipladenią (mandewillą), a w najniższym róże pienne w połączeniu z amarylisami, zawilcami, szafirkami, kamasją i szachownicą (średnio wilgotne podłoże).
Żółta datura (in. Brugmansja lub bieluń drzewiasty); po prawej róże herbaciane i pienne; po lewej mylin amerykański i drzewko cytrynowe, a w tle 6-metrowa czerwona bugenwilla (kącicierń). © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Róża parkowa „Deep Impression” (Tantau 2008) i lilia trąbkowa „Regale Album”; w tle róże romantyczne angielskie: „Golden Celebration” (Austin 1992) & „Jubilee Celebration” (Austin 2002) – odmiana nazwana na cześć złotego jubileuszu królowej Elżbiety II. © Barbara Dalecka-Constantinidi.
fot. 1. Róża romantyczna „Chocolat a l’ Orange”. / fot. 2. Róża nostalgiczna hybryda herbaciana „Nostalgie” (Tantau 1995). / fot. 3. Róża pienna hybryda herbaciana „Une nuit d'été”. © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Lider Budowlany: Czy jest tu również miejsce dla roślin, które lubią suche środowisko?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Tak, po drugiej stronie ogrodu jest kącik kserofitów (sucholubnych) – to altana z prawie 6-metrową bugenwillą (kącicierń) i lagerstremiami indyjskimi, złocieniem oraz astrami, mikołajkiem alpejskim, agapantem, cyklamenami, narcyzami, tulipanami, hiacyntami, krokusami i irysami karłowatymi oraz sasankami. Obok po ścianie wspina się fioletowa glicynia (Wisteria) a z sąsiedniej altany zwisa złotlin japoński i abelia wielokwiatowa. W donicach obok mam aromatyczną pospornicę japońską (Pittosporum tobira) i eskalonię.
fot. 1. Irys bródkowy wysoki (I. Germanica) „Black Andromeda” (Tompkins 1994). / fot. 2. Irys bródkowy wysoki (I. Germanica) „Sun Dappled” (Niswonger 1983). © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Lider Budowlany: Wykorzystała Pani nawet przestrzeń pod schodami, prowadzącymi na I piętro, a werandą na parterze?
Barbara Dalecka-Constantinidi: To mała altanka, częściowo osłonięta schodami, znajdująca się w całkowicie zacienionym miejscu (słońce zagląda tu zaledwie na godzinę w porze letniej). Tutaj rośnie stefanotis, jaśmin wielkolistny, tawułki, konwalie, begonie oraz funkie. Obok, w jedynym słonecznym kącie werandy trzymam koleusy, a po kolumnie wije się jaśmin Pandorea aż do balkonu pierwszego piętra i dalej do tarasu na dachu. Balkon na pierwszym piętrze ocieniony jest pergolą z winorośli (winorośl przycinana jest na jesieni, więc w zimie rośliny otrzymują potrzebne im do rozwoju słońce i światło, a w lato chronione są przez gęste liście winorośli). Mam tam doniczki z ziołami (oregano, mięta, bazylia, rozmaryn) i kolorowe pelargonie oraz przypołudniki stokrotkowe.
fot. 1. Stolik kawowy na balkonie na pierwszym piętrze zacieniony winoroślą. © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Lider Budowlany: A co z roślinami światłolubnymi, które nie lubią bezpośredniego nasłonecznienia?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Takie okazy ustawiłam na otwartej werandzie na parterze wokół przytulnej kanapy, ulubionego miejsca kąpieli słonecznych mojej bokserki. W zimie, kiedy słońce jest wysoko na niebie, docierają tu jego promienie, zaś w upalne lato weranda pozostaje stale w cieniu. Znajdują się tutaj mniejsze dzbany i doniczki z bardziej wymagającymi roślinami, które lubią dużo światła, ale nie bezpośrednie wystawienie na słońce – hortensje, kamelia, gardenia, rododendrony, azalie, justicia, serduszka okazałe i fuksje. Staram się, aby weranda pozostawała zielona również zimą, co akuratnie w śródziemnomorskim klimacie i w naszej okolicy, gdzie śnieg spada raz na 10 lat, (mieszkamy bezpośrednio nad morzem) nie jest trudne. Czasem tylko pewne szkody wyrządzają w ogrodzie sztormowe wiatry.
fot. 1. Zimowe „kąpiele słoneczne” Sissi i fikusa Benjamina / fot. 2. 3- dniowa zima w naszym ogrodzie – widok na schody, prowadzące na pierwsze piętro i na otwartą werandę na parterze. © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Lider Budowlany: Stworzyła Pani piękne i klimatyczne zielone miejsce w środku miasta. Czy ten „zaczarowany ogród” wpływa jakoś na okolicę?
Barbara Dalecka-Constantinidi: Zakładając i pielęgnując mój ogród, czynnie biorę udział w tworzeniu miejskiej zieleni, niezbędnej dla zdrowia i dobrego samopoczucia oraz niedostatecznie docenianej w dzisiejszych aglomeracjach. Inspiruje mnie tzw. angielska koncepcja miasta- ogrodu (powstała jeszcze w XIX wieku), w którym przestrzenie zielone mają funkcję podstawową. Według prognoz ONZ w 2025 roku 60% mieszkańców świata będzie mieszkało w wielkich aglomeracjach miejskich, a 80% w miastach powyżej 20 tys. mieszkańców. Tereny zieleni pełnią bardzo ważną funkcję we współczesnym mieście, a w przyszłości ich rola będzie się z pewnością zwiększała, bowiem wśród wysokich drapaczy chmur, centrów handlowych, ulic i domów musi znajdować się miejsce, w którym możemy trochę odetchnąć. Na przykład drzewa ograniczają smog i obniżają temperaturę w miastach w czasie upałów, a także zapobiegają erozji gleby oraz osunięciom ziemi.
Osobiście z czasem mam nadzieję doczekać się pierwszych owoców i warzyw z mojego miejskiego ogrodu. Zebraliśmy już pierwsze cytryny, a w kuchni mamy zawsze świeże zioła z balkonu na piętrze! Chciałabym także zainspirować sąsiadów – niech zrobi się u nas w dzielnicy zielono!!! Bowiem jak napisał w jednym ze swoich listów van Gogh: „But for one's health as you say, it is very necessary to work in the garden and see the flowers growing.” (tłum. red.: „Dla własnego zdrowia bardzo ważne jest, by pracować w ogrodzie i oglądać rozwijające się kwiaty.”)
Lider Budowlany: Dziękuję za rozmowę. Wraz z całą Redakcją, zainspirowaną tym wspaniałym kolorowym ogrodem, życzymy dalszych sukcesów w jego rozwijaniu.
Widok marcowego ogrodu ze schodów prowadzących na pierwsze piętro. © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Apla
Elżbieta Bilska podpowiada jakie rośliny warto wybrać do ogrodu na bazie koncepcji hygge:
Urządzając ogród w stylu hygge, postaw na sprawdzone byliny wieloletnie obecne w wiejskich ogrodach od wielu lat. Wybór gatunków jest ogromny. Szczególnie warte uwagi są lilie ogrodowe, irysy kłączowe, dalie, piwonie majowe, malwy o pełnych kwiatach, a także astry jesienne, złociste dzielżany i rdesty. Warto rozważyć także floksy, które można posadzić nie tylko na rabatach, ale również na obwódkach oraz w donicach. Bardzo ciekawie prezentuje się tu średniowysoka odmiana „Brigth Eyes” o kwiatach jasnoróżowych z ciemnym oczkiem. Dodaj do nich liliowce: pachnące jasnożółte miniaturowe „Bitsy” i „Strawberry Candy” w kolorze truskawkowego różu, które pięknie wyeksponują rabatę.
Trawy ozdobne
Kwiatowe kompozycje warto uzupełnić trawami ozdobnymi. Szczególnie polecamy urokliwe rozplenice, wyróżniające się puszystymi kwiatostanami. Ciekawie wygląda połączenie odmian niskich, np. „Little Bunny” z wysokimi, jak np. „Herbstzauber”. Trawy doskonale zaprezentują się zarówno na rabatach, skalniakach, jak i w donicach. Świetnie sprawdzą się tutaj także popularne miskanty. Wartym uwagi dodatkiem może być romantyczny „Silberfeder” o pięknym fontannowym pokroju i puszystych kwiatostanach w srebrnym kolorze.
Jakie kwiaty posadzić przy płocie?
Przy ogrodzeniu sprawdzą się różnokolorowe malwy, które występują w wielu odmianach – od dużych, o pełnych kwiatach, np. „Chater's Double Pink” czy „Chater's Double Yellow” lub odmiany o kwiatach pojedynczych, jak czarna „Black Night”.
Letni nastrój zapewnią lilie
Lilie kwitną w okresie od czerwca do sierpnia, a ich piękny zapach kojarzy się z ciepłem, latem i wakacjami. Prawdziwym symbolem lata jest lilia orientalna „Exotic Sun” o dużych, pełnych i złociście żółtych kwiatach, przypominających promienie słońca. Ciepła i odrobinę egzotyki dodadzą niewątpliwie lilie drzewiaste „Kushi Maya”, które mają niezwykle intrygujący kształt i kolor kwiatów – ich długie płatki w kolorze seledynowo-bordowym są wywinięte na zewnątrz.
fot. 1. Liliowce (hemerocallisy): Lemon Yellow & Storm at Sea. / fot. 2. Liliowiec (hemerocallis) „El Desperado”. © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Piwonia – królowa ogrodu
Piwonie to jedne z najstarszych roślin ozdobnych uprawianych przez człowieka (pierwsze wzmianki pochodzą sprzed ponad 3 tysięcy lat z Chin). Początkowo uprawiano je w celach leczniczych, ale szybko pojawiły się w ogrodach jako rośliny ozdobne, których walory ozdobne oraz stosunkowa łatwość w uprawie doceniane są do dzisiaj. Kwiaty te doskonale czują się w polskim klimacie, a ilość odmian piwonii daje wręcz nieograniczone możliwości aranżacji. Dostępne są np. różowe kwiaty odmiany „Bowl of Beauty”, jasnoróżowe „Gene Wild” oraz ciemnoczerwone prawie czarne „Buckeye Belle”, a nawet śnieżnobiałe ogromne „Mother's Choice” oraz efektowne żółte „Bartzella”.
Różowa piwonia mascula. © Barbara Dalecka-Constantinidi.
Astry dla klimatycznej jesieni
Jesienią ogród może być równie piękny, co latem – wystarczy wybrać rośliny przystosowane do chłodnej pory roku. Doskonale sprawdzają się tutaj astry, które kwitną od schyłku lata (wczesne odmiany), aż do listopada (najpóźniejsze odmiany) i są odporne na jesienne przymrozki. Wśród odmian znaleźć można bardzo niskie niebieskie astry „Lady in Blue”, różowe „Alma Potchke” oraz fioletowo-różowe „Herbstgruss von Bressernhof”, a także wiśnioworóżowe „Alisse Hasslam” i żółte astra złotego /Aster linosyris/. Doskonale komponować się będzie wśród nich wyrazisty rdest „Orangefield” w energetycznym różowopomarańczowym kolorze kwitnący aż do grudnia oraz dekoracyjne dzielżany: żółte „Kanaria”, czerwone „Hot Lava” oraz ciemnoczerwone „Ruby Thusday”.
W celu zapoznania się z bogatą ofertą dostępnych roślin oraz uzyskania porad, dotyczących wyboru właściwych gatunków oraz aranżacji ogrodu w stylu hygge zapraszamy na stronę: www.bilscy.info
Zdjęcia: Barbara Dalecka-Constantinidi w swoim ogrodzie. Wszelkie prawa zastrzeżone – zabrania się zmieniać, kopiować i w jakikolwiek sposób wykorzystywać zdjęcia bez pisemnej zgody autorki.